Nadeszła środa… a z nią ostatni dzień w Bieszczadach (25.10.2023r.). Deszczowa aura nie pokrzyżowała nam planów, ponieważ byliśmy przygotowani na każdą pogodę. Część z nas na piesze wędrówki wybrała kozaki, inni zdecydowali się na klapki. Wyjeżdżając z Dołżycy zatrzymaliśmy przy Kapliczce Szczęśliwego Powrotu. Pan przewodnik opowiedział nam niezwykłą historię związaną z powstaniem owej kapliczki. Za pomnikiem rozpościerał się imponujący widok na strome urwisko, potok i wiszące nad przepaścią drzewa. W drodze powrotnej chcieliśmy raz jeszcze zobaczyć Jezioro Solińskie. Pan przewodnik zaprowadził nas do punktu widokowego, z którego mogliśmy podziwiać nie tylko jezioro, lecz także przepiękne, pokryte jesiennymi liśćmi, wzgórza. Następnie udaliśmy się na spacer po najsłynniejszej i największej zaporze wodnej w Polsce. Monumentalna konstrukcja zrobiła na nas ogromne wrażenie. Ostatnim punktem programu był Kamień Leski ukryty w samym środku lasku- oryginalny pomnik przyrody nieożywionej zbudowany z piaskowca krośnieńskiego.
Nasza bieszczadzka przygoda dobiegła końca. Jesienny pejzaż Bieszczad na długo pozostanie w naszej pamięci. Lasy mieniące się paletą barw – od złotych liści dębów po pomarańczowe gałęzie buków – to prawdziwe arcydzieło natury. Jesteśmy wdzięczni, że mogliśmy ujrzeć Bieszczady w okresie, kiedy ukazują swoje najpiękniejsze, jesienne oblicze.